06 maja 2019, 17:36
Czołem, czas na pierwszy "porządny" wpis, jedziemy, łooooo!
Dosłownie jedziemy... No chyba że ktoś zdecyduje się nas przyblokować. Dziś napiszę o tzw. szeryfach i szeryfowaniu czyli jak niektórzy "kierowcy" biorą sprawiedliwość na polskich drogach w swoje ręce.
Sytuacja:
Jedziemy sobie drogą dwupasmową, np. ekspresówką. Niedługo droga się zwęża więc aby nie stać w dość długim sznurku samochodów zjeżdżamy na lewy pas. Udaje nam się przejechać w ten sposób jakiś kilometr, zwężenie rozpoczyna się za kilkaset metrów ale nagle, pośrodku obu pasów stoi samochód. I już wiesz z kim masz do czynienia. To on. Szeryf polskich dróg i bezdroży. Stojący na straży januszowego ładu i rozumowania (czyli braku rozumowania) przepisów drogowych. Szeryf skutecznie blokuje oba pasy, a ponieważ auta są w ciągłym ruchu (niewielkim, ale jednak) nie można wysiąść i grzecznie wytłumaczyć, że to co robi jest złe. I tak trzeba się turlać za nim aż do samego zwężenia drogi dwupasmowej w jednopasmową.
Jak bardzo znajoma sytuacja?
Każdemu, kto więcej jeździł po większych miastach jak Warszawa lub ogólnie po całym kraju na pewno przytrafił się choć jeden egzemplarz myślącego inaczej szeryfa. Dla osób, które mniej podróżują i nie posługują się drogowym żargonem, "szeryf" jest to osoba, która stojąc swoim samochodem w korku zazwyczaj przed zwężeniem drogi dwupasmowej zjeżdża na środek drogi, by uniemożliwić przejazd kierowcom jadącym po lewym pasie, jednocześnie uniemożliwiając ominięcie go przez samochody stojące za nim.
Skąd to się wzięło? Szczerze mówiąc nie znam genezy tego zjawiska, ale śmiało można stwierdzić, że wywodzi się w prostej linii ze stereotypowego "januszowego" myślenia "ja nie jade to inni też nie pojadom, blokować cfaniakuf!!!" i na tej prostej zasadzie właśnie szeryf działa. Poza tym, że uważam szeryfów za zwykłych zjebów, którzy mają kaszę zamiast mózgu wypadałoby jednak przytoczyć jakieś argumenty, dlaczego takie działanie jest złe, prawda?
Pomijając najbardziej oczywisty aspekt, czyli wkurwienie ludzi próbujących jechać lewym pasem szeryf decydując się na zablokowanie obu pasów ryzykuje swoje działanie mandatem, o czym raczej nie ma ani słowa w jego rozumowaniu przepisów drogowych. Konkretnie narusza art. 90 z Kodeksu Wykroczeń, który pozwolę sobie zacytować:
"Kto tamuje lub utrudnia ruch na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub w strefie ruchu, podlega karze grzywny lub nagany"
Niestety, prawdopodobieństwo, że policja akurat również będzie stała w tym korku i przyłapie delikwenta na gorącym uczynku jest bardzo małe, zwłaszcza jesli zwężenie dróg nie jest spowodowane przez np. wypadek, który zabezpieczają służby. Mimo to jest legalny i mało ofensywny sposób na sprawienie szeryfowi niespodzianki. Posiadając w aucie wideorejestrator możemy bez problemu przekazać nagranie w ręce policji. Dlaczego uważam "kablowanie" czy "donosicielstwo" na policję za dobre rozwiązanie? W tym konkretnym przypadku, jest ono wręcz wskazane, ponieważ pozostając bierni wobec szeryfów zachęcamy ich do dalszego działania, a po drugie chcąc wyjasnić sprawę z szeryfem osobiście, możemy sami sobie narobić kłopotów uszkadzając jego samochód lub szczękę (Niezwykle satysfakcjonujące i kojące duszę rozwiązanie lecz niestety wtedy to my będziemy mieli poważniejsze konsekwencje natury prawnej ;__;).
Drugim argumentem jest to, że "jazda na suwak" jest wskazana (lecz niestety nie nakazana) przez przepisy drogowe.
Trzecim, najważniejszym argumentem, który niestety najtrudniej jest wbić do tych tępych szeryfowskich łbów jest to, że tzw. "jazda na suwak", uwaga... upłynnia ruch na trasie! Tak, dokładnie! Ci "cfaniacy" to po prostu normalni ludzie, którzy nie chcą stać w pięciokilometrowym korku, ponieważ jakiś głupi zjeb stwierdził, że samodzielnie zajmie się kierowaniem ruchu! Niesamowite, prawda? A jednak. Żeby jednak być precyzyjnym, trzeba wyjasnić kilka rzeczy. Zacznijmy od tego, że droga ma swoją określoną przepustowość, czyli ile samochodów może na niej się poruszać w tym samym czasie. W przypadku szeryfowania rozpatrujemy drogę dwupasmową, która zwęża się w jeden pas. Oczywistym jest, że na jednym pasie nie zmieści się jednocześnie tyle samo samochodów co na dwóch ALE w kontekście przepustowości drogi dwupasmowej do momentu zwężenia poruszanie się po obu pasach jednocześnie jak najbardziej ma sens. Dlaczego? Jadąc na zmianę, raz auto z prawego raz z lewego i tak dalej sprawia, że ruch odbywa się płynniej. Być może trochę wolniej, niż jakby cały czas jechały auta tylko z jednego pasa, ale w kontekście korku jako całości sprawia to jednak, że auta jadą do przodu. W momencie gdy szeryf wkracza do akcji lub gdy z lewego pasa przepuszczany jest co dziesiąty samochód sprawia to, że jeden pas stoi całkowicie przez większość czasu. A kiedy auta stoją, tworzy się korek. Korek, który stoi, a nie jedzie, choćby powoli te 10-20 km/h, ale jedzie. Po drugie, samochody ustawiają się w rzędzie nie na jednym pasie, a na dwóch naraz. Wtedy korek ciągnie się przez np. dwa kilometry a nie cztery. Szeryf blokując oba pasy sprawia, że korek się wydłuża, i każdy kolejny samochód, który dojeżdża do zwężenia będzie stał dłużej w korku.
Nie wiem czy szeryfowanie wynika z głupoty, niewiedzy czy po prostu ze zwykłej typowo polskiej złośliwości "bo ja nie mogę to innemu też nie pozwolę" (albo ze wszystkiego naraz) ale takie zachowania powinny być tępione, nawet nie przez policję, a przez samych kierowców i użytkowników dróg. Szeryfowanie jest jednak zaledwie czubkiem góry lodowej, jaką są polskie drogi i zachowania na nich, jednak mimo wszystko warto byłoby dążyć do tępienia i ograniczenia tego typu procederu. Jestem świadomy, że raczej nie stworzymy z Polski jakiejś drogowej utopii, ale zwykłe ludzkie zachowania i rozumienie zasad ruchu drogowego na pewno pomoże zmniejszyć poziom tzw. "road rage'u" a zwiększyć kulturę i uprzejmość na drodze.
To by było na tyle w kwestii szeryfowania, ale do tematów drogowych z pewnością będę wielokrotnie powracać, pozdrawiam i szerokości ;)